Bulek i jego chory żołądek - co to może być???

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy: Robert A., Jarek

Leni
Posty: 12
Rejestracja: 05 maja 2005, 15:06
Lokalizacja: Wawa
Kontakt:

02 sierpnia 2005, 23:26

Szanowny Panie Doktorze

Zacznę od początku...
W marcu i na początku kwietnia 2005 roku, mój 4,5 letni bullterrier zaczął sporadycznie (nie częściej niż raz w tygodniu) wymiotować z rana na czczo żółtą śliną (pianą). Ponieważ zdażało mu się wcześniej w ten sposób czyścić sobie żołądek - nie wzbudziło to we mnie żadnych podejrzeń. Apetyt psu dopisywał - karmimy go czerwoną Acaną.
W połowie kwietnia pies nagle zaczął pić potworne ilości wody ( prawie litr za jednym posiedzeniem) i oczywiście zaraz wymiotował - i tak w kółko...Nie miał apetytu, bardzo dużo sikał.

25.04.05
Pierwsze badanie krwii i moczu:

Leukocyty 3,06 G/l
erytrocyty 6,36 T/l
hemoglobina 10,5 mmol/l
hematokryt 0,44 l/l
MCV 71,0 fl
płytki krwi 51,0 G/l
MCHC 23,9 mmol/l

pałeczkowce 3 %
segmenty 73 %
limfocyty 24 %
Anizocytoza - nieznaczna

AspAT 68,0 U/L
AlAT 169,0 U/l
AP 84 mg/dl
Glukoza 95,7 mg/dl
kreatynina 1,3 mg/dl
mocznik 40,3 mg/dl
białko całkowite 70,0 g/l

Mocz - wszystko w normie

28.04.05 badanie usg:
"wątroba niepowiększona, z mierną przebudową zapalną przewlekłą. Pęcherzyk żółciowy bez zmian. Śledziona miernie powiększona z mierną przebudową przewlekłą wskazującą na chorobę układową bez cech patognomicznych dla chłonniaka. Brak zmian ogniskowych. Widoczne uogólnione mierne powiększenie węzłów chłonnych krezkowych i zaotrzewnowych bez cech typowych dla chłonniaka. Żołądek opróżniony, odczyn zapalny wokół, brak nacieku. Nerki o nieznacznym zapaleniu przewlekłym. Nadnercza, pęcherz moczowy, gruczoł krokowy i pozostałe narządy bez uchwytnych zmian. Brak płynu w jamie otrzewnej"

Dieta - ryż z odrobiną gotowanego kurczaka i warzywa.

Pies dostawał:
scanomune 2 tabl./dziennie
ranigast 3 x dziennie
kwas foliowy -1 raz dziennie
hepatil 2 tabl/dziennie
metoclopramidum 3 x dziennie

11.05.05 wynik badania w kierunku białaczki:
"w rozmazie krwi stwierdzono w polu erytrocytów: rozsiane nieliczne niezróżnicowane formy limfocytów, rozsiane leukocyty, pojedyńcze retilunocyty."

Ponieważ w 2003 roku pies przeszedł babeszjozę, podejrzewano nawrót choroby - pies dostał antybiotyk i steryd - przez 4 dni czuł się świetnie, potem pojawiły się wymioty ale tylko na czczo.

Zmiana podawanych leków:
ulgastran 2 x dziennie tabl.
encorton 1 tabl dziennie.

Zahamowane wymioty, pies przestał pić w nadmiarze wodę. Utrata masy ciała - pies schudł z 28 na 24 kg. Dr. sugeruje zaprzestanie diety i powrót do poprzedniego sposobu karmienia - acana wysokobiałkowa.

30.05.05 Morfologia przed gastroskopią:
Leukocyty 3,52
erytrocyty 5,62
hemoglobina 9,20
hematokryt 0,41
MCV 73
płytki krwi 68,0
MCHC 22,5

pałeczkowce 2
segmenty 73
limfocyty 25

Polichromazja -nieznaczna
Poikilocytoza - nieznaczna
Erytroblasty - 7/100 leuk.

AspAT 54,0
AlAT 204,0
AP 175
Glukoza 83
kreatynina 1,3
mocznik 38,8
białko całkowite 71


31.05.05 Gastroskopia: (poszukiwanie ciała obcego w żołądku - nic nie znaleziono)
"w badaniu gastroskopowym stwierdza się uogólnione pogrubienie błony sluzowej oraz jej zaczerwienienie i rozpulchnienie, brak zmian ogniskowych".


13.06.05 Badanie histopatologiczne wycinka błony śluzowej dna żoładka:
"przekrwienie;gruczoły żołądkowe z cechami dysplazji i ogniskową martwicą;obecność poj.drobnoustrojow o morfologii Helicobacter sp."

Dalej podawany encorton. Pies ma apetyt, nie wymiotuje, kupki zwarte, mały przyrost wagi.

27.07.05 pies dostaje 3 opakowanie encortonu - po zmianie sposobu dawkowania 2 tabl. raz na dwa dni, (odstawiony ulgastran), 31.07 pojawiają się wymioty, tym razem pies wymiotuje w nocy nadrawioną karmą. Podajemy mu metoclopramidum i encorton raz dziennie.
Pies sprawia wrażenie słabego - może to również wina pogody (upały).

2.08.05 morfologia:
Leukocyty 9,34
erytrocyty 4,41
hemoglobina 7,30
hematokryt 0,34
MCV 77
płytki krwi 40,0
MCHC 21,3

kwasochłonne 4
pałeczkowce 9
segmenty 66
limfocyty 19
monocyty 2

Anizocytoza i poikilocytoza - znaczne

AspAT 129,0
AlAT 531,0
AP 1371,0
Glukoza 127,5
kreatynina 0,9
mocznik 38,4
białko całkowite 51

W nocy pies zwymiotował niestrawioną suchą karmę, dostał o 4 rano metoclopramidum a o 10 tabletkę encortonu. Wieczorem zjadł z wielkim apetytem porcję makaronu z warzywami i odrobiną mielonej gotowanej wołowiny ( cóż za suchą karmą nigdy nie przepadał)

Lekarze rozkładają ręce, nie wiedzą co mu dolega...sugerowane przewlekłe zapalenie żołądka :roll:

Może to istotne - w lutym pies zjadł czerwone liście Poisencji (gwiazda betlejemska), podobno sok tej rośliny ma silne działanie trujące i powoduje zapalenie przewodu pokarmowego.

Pies przez cały okres choroby nie ma podwyższonej temperatury, stolce zwarte, bez krwi. Przerażają nas pogarszające się wyniki wątroby...

Prosimy o pomoc :(
Gość

05 sierpnia 2005, 18:38

"czy jest na sali lekarz ??????????????????" :twisted:
Ela
Posty: 19
Rejestracja: 20 lipca 2005, 20:53
Lokalizacja: Zielona Góra

05 sierpnia 2005, 19:58

Leni musisz poczekać aż nasz forumowy guru się wypowie, czyli lekarz :)
Te pogarszające się wyniki wątrobowe to pewnie "zasługa" encortonu, radzę zmienić lekarza na takiego, który zacznie leczyć a nie przeprowadzać eksperymenty na Twoim psiaku.
Pozdrawiam i życzę zdrowia
boguś

05 sierpnia 2005, 20:32

widzę że ten gość jest złośliwy :evil: niech się przedstawi może to konkurencja :!:
Leni
Posty: 12
Rejestracja: 05 maja 2005, 15:06
Lokalizacja: Wawa
Kontakt:

06 sierpnia 2005, 08:56

Chyba sprawa jest już przesądzona.......
zrobilismy wczoraj usg:
"wątroba znacznie powiększona, miąższ o bardzo znacznej przebudowie uogólnionej przewlekłej, liczne ogniska zapalne do 1 cm. W płacie prawym obszary dodatkowo nasilonej przebudowy ok. 4-5 cm. Obraz wykazuje na zapalne i przewlekłe ze znacznym zaostrzeniem procesu nakładającym się na przebudowę zwyrodnieniową lub uogólniony w narządzie proces zwyrodnieniowy. Wokół wątroby i w okolicy zawątrobowej znaczny odczyn zapalny obejmujący żołądek,trzustkę, przyległe jelita. Pęcherzyk żółciowymiernie wypełniony z mierną ilością zagęszczeń żółci. Nieznaczne zapalenie przewlekłe. Śledziona miernie powiększona miąższ bez zmian. Nerki o nieznacznym zapaleniu przewlekłym. Pęcherz moczowy, gruczoł krokowy oraz pozostałe narządy jamy brzusznej bez uchwytnych zmian. Niewielka ilość płynu w jamie otrzewnej zwłaszcza w okolicy okołowątrobowej"

Pies dostał antybiotyki, hepatil dożylnie, elektrolity, glukozę coś tam jeszcze podskórnie, essentiale forte 3 kapsułki dziennie, scanomune 1 tabl. dziennie, no - spa 2 x 1/2 tabl.
Najgorsze jest to, że nie ma apetytu, pije wodę, mało sika.
Ewidentnie go boli, bo w nocy nie spał, kręcił się w łóżku ( śpimy we trójkę od tych 4 dni).

Marcinkowski od usg i nasza pani dr nie dają nam wielkich szans ale walczymy do końca.......

Tylko gdzie uchwycić ten moment, kiedy należy podjąć decyzję o skróceniu cierpienia????? :( :( :( :( :(
boguś

06 sierpnia 2005, 12:23

Bardzo mi przykro :cry: trzymajcie się
Awatar użytkownika
anna
Posty: 12
Rejestracja: 19 maja 2005, 10:38
Lokalizacja: Katowice
Kontakt:

06 sierpnia 2005, 12:26

leni???!!!! gdzie mieszkacie??? jesli w okolicach Katowic...to moze moge pomoc... :?:
andrzejeq43
Posty: 87
Rejestracja: 20 lipca 2005, 23:03
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

06 sierpnia 2005, 12:37

Leni, cuda sie zdarzaja, ja wiem ze takie pocieszanie nic nie daje, ale badz dobrej mysli kazdego dnia, zawsze trzeba miec nadzieje na poprawe, moze to chwilowe pogorszenie i przejdzie znow na jakis czas, lekarstwa tez pewnie pomoga i jeszcze spedzicie razem wiele cudownych chwil. Walczcie...wszyscy myslimy o Was cieplutko.
lonli
Posty: 19
Rejestracja: 20 lipca 2005, 16:06
Lokalizacja: Biała Podlaska

06 sierpnia 2005, 12:43

Do Eli- encorton ma działanie p/zapalne,oględnie mówiąc, i włączając go wet.na pewno liczył na zahamowanie proc.zapalnego toczącego się w wątrobie.To lek już o dawna stosowany,więc nie ma mowy o "eksperyme ntowaniu", nie oskarżaj tak łatwo kgoś kto na pewno chciał pomóc...
Do Leni- bardzo, bardzo mi przykro :cry: Jeśli jest jeszcze szansa, to walczcie, ale gdy już nie da się nic pomóc... To straszna decyzja, wiem, ja 5lat temu musiałam też ją podjąć :cry: Ale nie chciałam już patrzeć na cierpienia mojej 14letniej suni,którą musieliśmy wynosić na dwór żeby się załatwiła,a i tak już nie mogła ustać... Czasem po prostu trzeba... Trzymamy za Was kciuki i łapy :(
Awatar użytkownika
anna
Posty: 12
Rejestracja: 19 maja 2005, 10:38
Lokalizacja: Katowice
Kontakt:

06 sierpnia 2005, 14:55

eutanazja psa...??? nie wyobrazam sobie! Mozna kupic pampersy...mozna dawac srodki usmierzajace bol..... Psy, koty..odchodza szczesliwe w naszych ramionach...oddaly nam cale swoje zycie.
Usmiercisz swojego bliskiego, bo sika pod siebie???
JA, NIE!!!
Zabijesz bliskiego starego czlowielkka, bo cierpi?
JA, NIE!
Zrobie wsystko, zeby nie cierpial...a jesli umiera, to zeby odszedl z GODNOSCIA.
Nie odbierajcie GODNOSCI, psom, kotom, koniom......i innym, ukochanym Bracim Mniejszym. :cry:
andrzejeq43
Posty: 87
Rejestracja: 20 lipca 2005, 23:03
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

06 sierpnia 2005, 17:27

Aniu, to bardzo trudny problem, Leni na pewno nie zrobi tego kroku jesli naprawde nie bedzie przekonana ze jej piesek tego wlasnie chce. Ja tez uwazam, ze nie my dajemy zycie, i nie do nas nalezy prawo do jego odbierania. Piesek do konca swoich dni musi czuc cieplo, moze czasem lepiej jednak skrocic jego cierpienie. Ja nie chce tego tematu drazyc, pozostawmy to dla tych ktorzy musza z tym problemem sie zmierzyc.
Tymczasem tak jak powiedzialem wczesniej, wierze mocno ze za kilka dni Leni powie nam ze juz jest lepiej, ze piesek wraca do zdrowia, wiadomo ze nigdy juz w pelni nie bedzie zdrowy, ale przy terapii i diecie jeszcze dlugo dlugo bedzie z nami.
Pozdrawiam
Leni
Posty: 12
Rejestracja: 05 maja 2005, 15:06
Lokalizacja: Wawa
Kontakt:

06 sierpnia 2005, 20:00

Dziękuje wszystkim za dobre słowo........
Niestety podjeliśmy u pani dr decyzję o skróceniu cierpienia.
Pies miał na boku plamy opadowe, stanęły nerki, leżał tylko i patrzył swoimi bulkowymi oczkami...Najprawdopodobniej miał krwotoki wewnętrzne...
Po podaniu serii leków, kroplówek, po cewnikowaniu...nie było szansy , pocałowaliśmy go na pożegnanie.
Czujemy się strasznie, tym bardziej, że to był bulek w średnim wieku ( jak na bulka), a pięć lat wcześniej pożegnaliśmy się w równie dramatycznych chwilach z naszym bulkiem Maxem ( nerki).
Cóż Butcher został pochowany na cmentarzu w Koniku Nowym prawie obok swojego poprzednika. Mam nadzieję, że śmiga w psim raju z kolegami i koleżankami...
Jest nam strasznie smutno i przykro...
Obrazek
lonli
Posty: 19
Rejestracja: 20 lipca 2005, 16:06
Lokalizacja: Biała Podlaska

06 sierpnia 2005, 20:34

Aniu, bardzo szanuję Twoje poglądy,i podziwiam taką postawę, ale ja nie jestem w stanie,mimo mojej miłości do zwierząt, stawiać ich na równi z ludźmi. NIE, nie zabiłabym bliskiego sobie człowieka...
Czasem skrócenie w bezbolesny sposób psich cierpień właśnie przywraca im godność,i to nie znaczy, że wtedy nie mogą odejść w naszych ramionach. Ale każdy zrobi to co uważa za słuszne. Pozdrawiam Cię!
lonli
Posty: 19
Rejestracja: 20 lipca 2005, 16:06
Lokalizacja: Biała Podlaska

06 sierpnia 2005, 20:35

Chciałam to napisać w oddzielnym liście, przez szacunek dla tego co się stało...

Leni, naprawdę strasznie, strasznie Ci współczuję :cry: :cry: :cry:

Jeśli to ma jakieś znaczenie, to myślę że podjęłaś słuszną, choć bardzo trudną decyzję. Twój Butcherek juz nie cierpi i jestem pewna, że hasa już sobie na pięknej łące w psim niebie. Co można jeszcze w takiej chwili napisać... :cry:
Leni
Posty: 12
Rejestracja: 05 maja 2005, 15:06
Lokalizacja: Wawa
Kontakt:

07 sierpnia 2005, 11:05

Gdyby był cień szansy na to , że pies wyzdrowieje i uda się go uratować to byśmy w życiu dla własnego widzimisię nie podjęli tego kroku. Pani dr Zofia Lenartowicz - Kubrat, poświęciła nam przez te 4 dni masę czasu, intensywnie lecząc Butchera i oszczędzając nas finansowo... Naprawdę chciała psu pomóc, żałujemy, że nie trafiliśmy od razu do niej.
Ale wylewy w narządach wewnętrznych, krew w kale i niefunkcjonujące nerki - pies ostatniej nocy wogóle nie spał, cały czas miał otwarte oczki i kręcił się w łóżku nie mogąc sobie znaleźć miejsca... Nie chcieliśmy, żeby dłużej cierpiał - pomimo podania w iniekcji środka przeciwbólowego - widać było po psie, że ogromnie cierpi...
Ta decyzja nas kosztowała bardzo wiele, ale dla neszego Ponczka, Ciucia wszystko co najlepsze i dlatego wyzbywając się egoizmu, daliśmy mu odejść w spokoju, żeby go nie bolało, żeby nie cierpiał, żeby się nie męczył.........
Może mnie uznacie za wariatkę ale żyć mi się odechciewa, mam omamy słuchowe, słyszę jak Buniek leży na swoim posłaniu i wzdycha. mąż ryczy jak bóbr. Wczoraj mówiliśmy sobie - nigdy więcej żadnego psa ale dzisiaj doszliśmy do wniosku, że nie potrafimy żyć bez psa... Czas leczy rany...

Obrazek
Obrazek

To są zdjęcia z 31.07.05... Ciuciu nie wyglądał na chorego...
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 1 gość