PIERWSZY PIES- PIERWSZA CIECZKA

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy: Robert A., Jarek

SleepingSun
Posty: 3463
Rejestracja: 28 stycznia 2011, 23:19

24 stycznia 2012, 21:48

ja wiem, że takie coś prosperuje i że tak się uważa. Jednak to jest całkowicie sprzeczne z tym co widzę, dlatego pytam:)
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty: 1137
Rejestracja: 20 września 2011, 19:04

25 stycznia 2012, 06:07

...
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 12:35 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
SleepingSun
Posty: 3463
Rejestracja: 28 stycznia 2011, 23:19

25 stycznia 2012, 06:34

nie przesadzałabym, że taka poważna. Teraz zazwyczaj robi się 5 cm nacięcie u dużej suki, wyciąga narządy specjalnym hakiem i ładnie zszywa. Po tak przeprowadzonym zabiegu psiny szybko dochodzą do siebie.
isabelle30
Posty: 3475
Rejestracja: 12 listopada 2009, 20:36

25 stycznia 2012, 10:34

Dardamell - kocham Cię!
Póki Brutus nie miał implanta latał za "dupami" w sposób ciągły. Ludzie z suczami w cieczce potrafili wybrać się na spacerek do parku pora popołudniową wtedy gdy wychodzą wszyscy po pracy i łazić tam ponad godzine z suczką spuszczona ze smyczy. I pretensje do wszystkich wokół że to oni powinni trzymać swoje samce na smyczy....lub kastrować. Trafiła mi się nawet taka pani która wychodziła z labradorką i darła się z daleka bo ona jej nie utrzyma - pies ją przewracał, i przybiegał Brutusowi nadstawiać tyłka. Dwa razy Brutka ściągałam z niej na siłe, szarpiąc sie jednocześnie z dwoma cielakami (Brutus 38kg, tamta upasiona więc powyżej 40), bo spieszyło mi się rano do roboty. Za drugim razem powiedziałam babie że następnym razem zapale spokojnie papieroska i zadzwonie do pracy ze się spuźnie.....a ona niech sie buja z przychówkiem....mało jej nie zabiłam śmiechem jak mi wykrzyczała że to bedzie moja wina i jej będę płacić odszkodowanie (pokazałam jej fotke jej psa luzem zrobiona komórką)
Ludzie wyobraźni nie mają za grosz...
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty: 1137
Rejestracja: 20 września 2011, 19:04

25 stycznia 2012, 11:43

...
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 12:36 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
Louhans
Posty: 349
Rejestracja: 31 grudnia 2010, 19:22

25 stycznia 2012, 13:10

Tez mam suke i mam sukę w cieczce, zgadzam się z Dardamelem, że moja suka mój problem i to ja musze jej upilnować i za nią odpowiadać.
Wychodzę więc z nią tylko na smyczy i jeśli zbliża się do nas jakiś samiec grzecznie informuję że sunia jest w cieczce i proszę o zapięcie go na smycz dopóki nie znikmiemy z zasiegu wzroku.
Póki co nie miałam z tym zadnych problemów i wszyscy spotkani przeze mnie właściciele stosowali sie do mojej grzecznej prośby.
Nie widzę jednak powodu dla którego miałabym wstawać o 4 rano aby wyjść z psem tylko dlatego że ma cieczkę. Robię jej dłuższy spacer na smyczy w ciągu dnia, aby dostarczyc jej potrzebnego ruchu, którego nie ma z uwagi na smycz ale mam ten komfort, ze pracuję z domu więc mogę uprawiac spacery jak większość ludzi jest w pracy. Moja suka w ciecze o żadnej porze nie jest spuszczana ze smyczy, chodzi na krótkiej smyczy przez cały okres cieczki i nie widzę powodów dla których mam wstawać w srodku nocy aby moja suka załatwila swoje potrzeby bo przecież jest w cieczce i psy źle to znoszą...
Jest prawo, które nakazuje psy w parku trzymac na smyczy, ja się do tego prawa stosuję niezależnie od tego czy suka ma cieczkę czy nie. Dodatkowo jak cieczki nie ma to chodizmy na psią łączkę i się bawimy. W cieczce - nie.
A skoro takie jets prawo to nie bedę żałowała psów puszczanych luzem i biegających za zapachem suki w cieczce w meijscu gdzie powinny chodzić na smyczy.
Skoro są "psie lączki" i jak tam w cieczce nie łażę to i właściciel psa może tam spokojnie pójść i psa wybiegać. Tylko że wielu właścicieli psów uznaje psa za wybieganego wtedy keidy piesek sobie biega bez smyczy podczas kiedy on spaceruje gadajac przez komórkę i uważa że to załatwia sparwe dostarczenia psu odpowiedniej dawki ruchu i zajęć.
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty: 1137
Rejestracja: 20 września 2011, 19:04

25 stycznia 2012, 13:19

...
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 12:36 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
Seiti
Posty: 3112
Rejestracja: 03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja: Łódź

25 stycznia 2012, 13:29

Ja koło siebie mam tylko i wyłącznie park. Każda próba pójścia gdzie indziej wiecie jak się kończy? stadem psów nas goniących. U mnie psy biegają gdzie chcą i do kogo chcą, czasem nawet właścicielowi duspka nie chce się ruszyć i wypuszcza psa samego! Takie psy się włóczą godzinami.
Z reguły unikam psów, jak tylko widzę jakiegoś na horyzoncie to "uciekam". Udało mi się znaleźć godzinę, gdzie psów jest bardzo mało (może z 1 czy 2) i to wcale nie jest 4 rano. Jak na razie mam farta bo młoda nie wdzięczy się do psów, wystarczy jej piłka i świat nie istnieje. Za to Shena całą cieczkę na wędce chodzi.
A powiedzcie mi jeden spacer o 4 a reszta?
Louhans
Posty: 349
Rejestracja: 31 grudnia 2010, 19:22

25 stycznia 2012, 13:35

Dardamell, fakt smycz bądź kaganie, ale powiedz z ręką na sercu ile na psów biegających luzem ile widziałaś w kagańcu???...

U mnie jest taka umowna psia łączka, miejsce gdzie właściciele spuszczają psy ze smyczy, rzucaja piłeczki, fressbie czy cwiczą posłuszeństwo... generalnie miejsce zajeć z psami w środku parku. I tam w cieczce nie chodzę!! Moja sunia też potrzebuje dużo ruchu jak większość terrierów, w czasie cieczki dostaje po prostu trochę mniej jedzenia bo nie trzeba jej aż tyle co przy normalnej aktywności. Nawet jeśli trochę przytyje to nie aż tyle aby spokojnie wybiegać to w ciągu kolejnych 3-4 tygodni. Ale nie będę ryzykować, ze o 4 nad ranem znajdzie się jakiś zabłąkany kawaler w parku.
U mnie cala cieczka jest na smyczy niezależnie od pory, stąd tez wstawanie o 4 rano nie ma sensu. I tez uwielbiam być nie tylko ze swoim psem, ale niekoniecznie w środku nocy i w ciemności próbując rzucać freesbie :)
Louhans
Posty: 349
Rejestracja: 31 grudnia 2010, 19:22

25 stycznia 2012, 13:41

Seiti pisze: A powiedzcie mi jeden spacer o 4 a reszta?
Domyślam się, że chodzi o spacer w którym dostarczamy psu dobowej dawki ruchu. O wszystkich innych większość weterynarzy powie, że suka w cieczce ma wychodzić na tak krótko jak to tylko możliwe. Czyli siku, kupa i do domu, żadnego łażenia, wąchania i podsikiwania.

Suka w ciecze ma jednak osłabiony organizm (jak kobieta w okresie menstruacji) i normalnie duży wysiłek też nie jest wskazany. Jakkolwiek każda kobieta inaczej ten okres przechodzi tak samo i suki, u mojej nie widac aby mniejsza ilość ruchu przekładała się na jakieś frustracje które wyładowywałaby np. na moich meblach czy butach :)
isabelle30
Posty: 3475
Rejestracja: 12 listopada 2009, 20:36

25 stycznia 2012, 14:08

To ja może z pozycji włascicielki psa - samca....
Suka ma cieczkę co pare miesiecy, trwa te 20 dni i po kłopocie na kolejnych wiele miesięcy. Ale dla psa....teraz ma cieczke suka z klatki na prawo....20 dni wyjete, zaraz dostaje cieczke suka z lewej.....kolejne 20 wyjete. Idziemy do parku - tam 3-4 sukie jednocześnie pieknie zostawiają slady - każda na innej kepce trawy, pod innym krzaczkiem, na środku alejki....jak one skończą to zacznie ta z sąsiedniego bloku....potem znowu następne i potem zaczynamy cykl od nowa. I tak 365 dni w roku.
Samiec w tym czasie chodzi zakochany, nie je, nie pije, nie da sie z nim pracować, nic sie nie da. wielki napalony samiec zerwie w końcu każdą smycz, okucia przy obrozy....wyrwie smycz z reki bo jakaś zaszczekała w oddali a on wie że ona jest akurat w dobrym momencie. Dramat.
Generalnie Brutus latał za sukami w cieczce, czasem bez cieczki - rozpoznawał te które miały jakieś zaburzenia hormonalne lub te które już na dniach zaczynały. Było to upierdliwe bo jak natknął sie na taki slad - tego dnia już nie było mowy o jakimkolwiek posłuszeństwie, o spuszczeniu ze smyczy. Zero wybiegania bo na smyczy to spacer emerycki dla dużego psa nawet gdybym łaziła z nim cały dzień a jak biegne to on lekko tylko truchta. (ja padam po chwili a on zrobił pare kroków) więc frustracja seksualna+gejzer energii = wybuch wulkanu plus tsunami plus wybuch jadrowy...nietrudno sie domyslić.
Ja jakoś dawałam rade - były masaże, było uspokajanie, były hukania żeby go doprowadzić do porządku...jakoś dawałam rade z utrzymaniem go choć przezyłam lądowania gdy na długiej taśmie nagle robił zwrot bo coś usłyszał i na 10 metrach się rozpędził - leciałam wtedy jak Małysz równolegle nad ziemią a jak nie chciałam stracic twarzy i uratowac życie to musiałam puścic smycz (róznica wagowa miedzy nami była 20kg :lol: ). Mógł w ten sposób pokryc jakąś sukę - nie potrafił tego zrobic z rozmachu. Bo zanim bym dobiegła już byłoby po kłopocie żeby własciciel suki nie wiem co robił. A takie akcje bardzo dobrze znam. Bo poprzednio tez miałam samca - geniusz uwodzenia. Suka w cieczce która go widziała nie marzyła już o niczym jak tylko wyrwać sie przed siebie. Uciekały ze smyczy, wychodziły z szelek, wyrywały sie z rąk. jedna nawet pogryzła włascicielke - moja nauczycielkę z podstawówki. A Dżekowi starczała jedna sekunda i już było za późno, można było tylko postać około godzinki i poczekać spokojnie. Wtedy to były inne czasy. Ludzie z sukami wiedzieli ze ich suka ich szczeniaki ich problem. Inaczej podchodziło sie do psów. Nie słyszałam wtedy żeby ktoś psa zakatował. W 3/4 mieszkań mieszkał pies. Kazdy chadzał bez smyczy i żaden żadnego nigdy nie zagryzł chociaż zdarzały sie ścięcia. Ludzie nie darli mordy na cały powiat bo ICH chodnikiem idzie pies....A przypadkowe szczeniaki zamieszkiwały w okolicy i życie wiodły spokojne. Życie było łatwiejsze...choc nic nie było w sklepach.
Ale wrócmy do teraźniejszości.
Ja wiem że suka w cieczce tez musi wyjść bo inaczej zdziczeje. Ale badźmy rozsądni. Mały pies wybiega sie wokól trawnika bo nawet na smyczy 20 metrów na małym skrawku zieleni porzucamy mu piłeczkę i będzie ok. Mój pies ten teren pokona w dwóch krokach.... ile mam tej smyczy mieć? 50 metrów? A co z dzrewami? z ludzmi po drodze? Trenowałam pewien czas posłuszeństwo na 20 metrowej smyczy....koszmar bo kazdy idący z naprzeciwka człowiek musiał wleźć w te smycz, a jak sie wlokła to kazdy musiał złapać tę smycz i mi psa doprowadzić....bo taki niegrzeczny. jedyne co moge zrobic to puścic psa luzem. Dodatkowo jest to golden - a one mają zakaz fruwania za rowerem, za rolkami. mają biegać tyle ile same potrzebuja i chcą, w tempie przez siebie wybranym. zero nagłych hamowań. Zero skakania. Mają słabe stawy.
Ponadto ja chce mieć psa potrafiącego życ normalnie wśród innych psów i ludzi. On nie może wychodzic tylko w ustronne miejsca - mieszkamy w Warszawie, u nas nie ma miejsc ustronnych. Mam park koło bloku. Jesteśmy tam 3 razy dziennie. Mamy stałe towarzystwo. Zawsze sie kogos spotyka. Wieczorami przez park przetacza się banda wielu psów. Ale choc my ludzie spacerujemy, gadamy to jednak nasze psy nie mają szans zejść nam z oczu. sa cały czas widziane, obserwowane. Ale dajemy im luz. Nie ma potrzeby przywoływać ich i trzymać przy nodze. Niech się bawią lub biegaja obok siebie, niech sobie wąchają wspólnie tę samą trawke....niech przeciągaja sie razem patykiem...niech mają ten komfort bytowania wśród pobratymców. czasem ktoś postronny może powiedzieć że psy latają samopas a ludzie zajeci sobą....musiałby nas poznać i zobaczyc że nie ma opcji samopas, bo wszyscy mamy świra na punkcie naszych psów. I choc w wawie peis ma być na smyczy....trudno. Zdrowie psychiczne mojego psa ważniejsze
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty: 1137
Rejestracja: 20 września 2011, 19:04

25 stycznia 2012, 14:13

...
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 12:36 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
dancze
Posty: 38
Rejestracja: 08 sierpnia 2011, 11:09

25 stycznia 2012, 14:30

Widzę, ze nie chcący wywołałam wojnę pomiędzy właścicielami suk i psiaków :?

Louhans pisze
[quote] Nie widzę jednak powodu dla którego miałabym wstawać o 4 rano aby wyjść z psem tylko dlatego że ma cieczkę. Robię jej dłuższy spacer na smyczy w ciągu dnia, aby dostarczyc jej potrzebnego ruchu, którego nie ma z uwagi na smycz ale mam ten komfort, ze pracuję z domu więc mogę uprawiac spacery jak większość ludzi jest w pracy. Moja suka w ciecze o żadnej porze nie jest spuszczana ze smyczy, chodzi na krótkiej smyczy przez cały okres cieczki i nie widzę powodów dla których mam wstawać w srodku nocy aby moja suka załatwila swoje potrzeby bo przecież jest w cieczce i psy źle to znoszą...
Dodatkowo jak cieczki nie ma to chodizmy na psią łączkę i się bawimy. W cieczce - nie.

Zgadzam, się z tą wypowiedzią w 100% .Mieszkam na dość sporym osiedlu, którego obrzeża stanowią początek następnego osiedla, poza tym o godz. 22 w parku spotykam wielu psich znajomych.Na szczęście nasza Osiedlowa Psia Rodzina jest bardzo fajna i w tym trudnym dla NAS WSZYSTKICH okresie, staramy się sobie wzajemnie pomagać. Bo na tym to przecież polega :!:
Pozdrawiam
Louhans
Posty: 349
Rejestracja: 31 grudnia 2010, 19:22

25 stycznia 2012, 15:49

dancze,

Jesteśmy dorosłymi inteligentnymi ludzmi i wojny nie prowadzimy a wymieniamy argumenty :)

Każda strona ma swoje racje i trudno z tym dyskutowac. Ja uwazam ze trzeba zachowac rozsadek, nie mozna uznawac praw tylko strony suki badz psa do swobodnego poruszania sie po jakims terenie.
Ja nie bede wstawac w srodku nocy zeby godzine lazic z psem bo najnormalniej na swiecie lubie sobie wnocy pospac. Poza tym moja psica lubi rozrywki w postaci biegania za uciekajacym przemiotem, a po ciemku raczej trudno sie cokolwiek rzuca, a tym bardziej lapie... a wiem, że jak moja sunia czegos nie moze zlapac to ja to frustruje i wtedy nad tym rzucanym przedmiotem się "znęca".

Wracajac od podziałów świata z punktu widzenia właściciela suki i psa... Jak już pisałam, zgadzam się z tym że to na mnie spoczywa obowiązek upilnowania suki w cieczce, stąd u mnie cała cieczka jest na smyczy. 2 spacery dziennie takie jak zaleca wet - skwerek przed domem, siku, kupa i zawijamy do domu i jeden spacerek długi gdzie łazimy po pobliskim parku na smyczy.

Nasz ukłon w stronę psa - łazimy po ogólnie uczęszczanych ścieżkach przez wszystkich (w moim parku akurat psiarze chodzą bocznymi ścieżkami), nie schodzimy z nich na większy skwer porośnięty trawką gdzie zwyczajowo psy są puszczane luzem, aby inne psy mogły się nadal na tym terenie koncentrować, bawić i uczyć... Teren też jest przez nas używany do zabawy i ćwiczeń kiedy cieczki nie ma. Używamy tabletek z chlorofilem, co powoduje, że pies z wiatrem szybko mojej suni nie wyczuwa, dopiero z baaardzo bliskiej odległości, praktycznie musi do niej podejść i ją powąchać aby wiedzieć o co "kaman".

W zamian oczekuję, że pies na ścieżkach ogólnie uczęszczanych w parku także będzie na smyczy, a puszczany bedzie właśnie na tych skwerkach czyli nieoficjalnych psich łączkach. Problemu nie mam wtedy ani ja, ani właściciel psa.

Zasadniczo, czy moja suka nasika na tych ogólnie uczęszczanych drogach o godzinie 4 w nocy czy 18 wieczorem jest bez różnicy dla psa - on i tak będzie łaził z nosem przy ziemi.
Ale jeśli moja suka nasika o 4 rano na terenie na którym ktoś z psem ćwiczy np. posłuszeńtwo to już sobie raczej następnego dnia nie poćwiczy (chyba że spadnie deszcz).

Moim zmartwieniem jest to, aby na spacerze za dnia nawet na smyczy nie "dopadł" nas żaden pies. Poza rozwiazaniem typu nie chodzić na spacery, są dwa rozwiązania w moim przypadku: wziąc sukę na ręce (waży 7-8 kg) lub ubrać jej majtki (jeśli pies niespodziewanie wskoczy na nią to najpierw nadzieje się na majtki, mam wiec krotką chwilę aby zareagować).

Każdy chce dla swojego psa jak najlepiej, inteligentni właściciele szanują prawa innych i nie wymagają poświęceń tylko od jednej strony.
Prawda jest niestety taka, że właściciele psów (i suk) są różni i jedni to rozumieją a inni nie.
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty: 1137
Rejestracja: 20 września 2011, 19:04

25 stycznia 2012, 18:52

...
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 12:37 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość