Eutanazja kruszynki

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy: Robert A., Jarek

Klaudiasuzi
Posty: 4
Rejestracja: 11 lipca 2022, 12:52

11 lipca 2022, 12:56

Dzień dobry,

Ostatnio odeszła moja maleńka najpiękniejsza słodzinka Suzi po 17 latach życia razem.. Rok temu wrześniu była z nami razem na wakacjach jak zawsze.. po powrocie nagle zaczęła się coraz bardziej pogarszać i gasnąć. Od ponad pół roku nie lizała nas, oguchła, przestała widzieć, zaczęła mieć problemy z poruszaniem najpierw małe potem przestała chcieć wychodzić na spacer więc trzeba było ją wynosić i trzymać za tyłeczek jak robiła kupkę żeby się nie wywaliła do tyłu, często trzeba było ją ,,popychać" żeby przeszła się chociaż 2 metry. Zaczęła robić w domu, do miejsca, czasami się na tym kładła, ostatnie 3 tygodnie zaczęła wymiotować albo żółcią albo po piciu wody, zdarzało się 2 razy że po jedzeniu. Dodam że była chora na serduszko- szmery, chore nerki, przeszła 2 razy bebeszioze raz bardzo ciężko bo prawie 2 miesiące o nią walczyliśmy i miała operacje na ropomacicze gdzie odratowali ją na stole operacyjnym bo się zapadła. Noe chciała się już przytulać. Ostatnie kilka dni była bardzo pobudzona jak na nia bo mogłam z nią przejść się po ogrodzie ( zajmowało to bardzo dużo czasu ale coś chodziła sama). Budziła mnie czesciej niz zawsze bo prawie co 20min a od pol roku nie spałam praktycznie w ogole bo piszczala w nocy i trzeba było się nią zajmować albo przy niej posiedzieć. Ostatniego dnia z rana przeszłam się z nią kawałeczek na smyczy ( kawałek 4m zajął nam około 30min) ale i tak byłam taka szcześliwa że jej się poprawia... weszłyśmy do domu i dostała saszetke, nagle przestała jeść i upadła- dostała bardzo silnego ataku padaczki trwał prawie 20min - pierwszy raz w życiu, po czym przez godzine nie mogła sie uspokoić musiałam biegać za nią po domu tak szybko chodziła na szytywnyvh nogach ale bez mojej podbórki lądowała na plecach i ruszała łapami.. w końcu udało się jej uspokoić po podaniu leku, głaskałyśmy ją i w tym momencie przestała kompletnie reagować . Podjełyśmy decyzje o uśpieniu- w drodze samochodem całowałam ją cały czas po główce a ona nic a nienawidziła jazdy samochodem i zawsze się wyrywała- a tu nawet nie ruszyła głową... w gabinecie trzymałyśmy ją na rękach to Pani weterynarz po założeniu stazy nie mogła jej nadal wyczuć żyły tak miała zapadnięte, bardzo płytko oddychała.. kiedy pani weterynarz goliła jej łapke to ta nawet nic nie powiedziała, nawet się nie wzdrygnęła..

Minęło 4 dni, a ja nadal czuje się jak morderca- nie wiem czy nir zareagowalysmy zbyt pochopnie...czy moje dziecko i tak już odchodziło i skróciłyśmy jej cierpienie czy może zbyt szybko podjrlysmy decyzje a było możliwe jeszcze jakieś inne rozwiązanie.. bardzo proszę o odpowiedź jak z waszego punktu widzenia wygląda ta sytuacja.. nie moge przeżyć że mogłam zrobić krzywde mojej kruszyncee
Vet4u
Posty: 668
Rejestracja: 08 lipca 2022, 18:43

13 lipca 2022, 16:30

Dzień dobry,
Rozumiem, że ciężko Pani po straci bliskiej przyjaciółki, ale sądzę, że podjęta została słuszna decyzja.
Opisane dolegliwości, choroby, zabiegi oraz symptomy wskazywały na poważny stan Suzi, która była w sędziwym wieku. Ulga w cierpieniu to czasem jedyna pomoc jaką możemy zaoferować naszym pupilom w takich momentach.
Musi Pani pamiętać, że zrobiła dla niej wszystko co mogła i kochała ją całym sercem.
Z wyrazami współczucia,
Kasia
Klaudiasuzi
Posty: 4
Rejestracja: 11 lipca 2022, 12:52

13 lipca 2022, 22:54

Vet4u pisze:
13 lipca 2022, 16:30
Dzień dobry,
Rozumiem, że ciężko Pani po straci bliskiej przyjaciółki, ale sądzę, że podjęta została słuszna decyzja.
Opisane dolegliwości, choroby, zabiegi oraz symptomy wskazywały na poważny stan Suzi, która była w sędziwym wieku. Ulga w cierpieniu to czasem jedyna pomoc jaką możemy zaoferować naszym pupilom w takich momentach.
Musi Pani pamiętać, że zrobiła dla niej wszystko co mogła i kochała ją całym sercem.
Z wyrazami współczucia,
Kasia
Bardzo dziękuję za Pani odpowiedź , nawet nie zdaje sobie Pani sprawy jak wiele dla mnie to znaczy. To już trzecia opinia jaką dostałam, że była to słuszna decyzja, a pozostawienie jej po takim ataku przy tylu chorobach jakie miała za życia i braku możliwości zaleczenia ich czy jakiejkolwiek operacji ze względu na wiek jak i jej całą historie medyczną byłoby dla niej jedynie cierpieniem... a nie wybaczyłabym sobie skazując ją na chociaż sekundę bólu.... Gdzieś na tym forum kiedy szukałam otuchy po jej stracie przeczytałam wpis starszego pana który bardzo mądrze napisał , że tak trudno nam się pogodzić ze stratą naszych najmniejszych bo mamy z nimi tylko pozytywne emocje.. i to prawda. Każdy kto doświadczył podjęcia takiej decyzji lub widział moment jak z pieska ulatuje życie wie, że jest to najgorszy moment w całym życiu który roztrzaskuje serce na milion kawałków po czym je depta i mieli jeszcze bardziej... wszędzie widzi się naszą najpiękniejszą istotkę.. mimo, że minął prawie tydzień to nadal budzę się o tych godzinach kiedy musiałam z nią wychodzić, a w domu patrzę czy gdzieś się nie kręci... najgorsze momenty to kiedy wchodzę do domu i od razu patrzę w kierunku jej miejsca a tam pusta podłoga... Nic nie boli bardziej niż świadomość dalszego życia bez niej.. mojego małego słoneczka które może było rozpieszczone ale było moim najpiękniejszym skarbem. Tak jak Pani mówi uchyliłabym jej nieba i jeszcze kawałek..mam tylko nadzieję, że odchodząc wiedziała jak bardzo jest kochana i że gdybym wiedziała że może dostać tego ataku to podjęłabym decyzje wcześniej...
Bardzo dziękuję za okazane wsparcie i mam nadzieję, że każdy kto natknie się na ten post będzie wiedział że nie jest sam i nie będę sztucznie pocieszać, z czasem nie jest wcale łatwiej nadal cholernie brakuje tej małej istotki, ale zaczynasz się oswajać z myślą, że lepsze było podjęcie takiej decyzji niż pozwolenie na to, żeby wasz przyjaciel cierpiał
Kochamy nasze psiaki przez całe ich życie i będziemy kochać przez reszte swojego
Suzi, byłaś najlepszym co mnie spotkało 🤍
Klaudiasuzi
Posty: 4
Rejestracja: 11 lipca 2022, 12:52

14 lipca 2022, 00:09

Do wszystkich którzy tu weszli, bo przeżywają to samo- wiedzcie, że nie jesteście sami. Dajcie sobie czas na żałobę. Płaczcie ile wlezie- u mnie mija tydzień i nadal całe dnie rycze jak bóbr- nie potrafię sobie wyobrazić życia bez tej małej księżniczki. Do tych co weszli tu bo chcą się przygotowac na stratę- kochajcie i dbajcie o swoje psiaki... w każdym momencie, dawajcie im przysmaczki całujcie i tulcie bo nigdy nie wiecie kiedy może nadejść dzień rozstania... u nas miałyśmy mieć jeszcze czas... a nagle w godzinę zawalił się cały nasz świat... jeśli możecie, zostawcie dom na te pierwsze dni- wyjezdzxie do rodziny, znajomych.. my tak zrobiłyśmy i mimo że muszę teraz przeżywać to na nowo to nie żałuję- miałam oparcie w tych najtrudniejszym okresie ( chociaż nie oszukujmy się nadal nic sie nie zmieniło), nie trzymajcie rzeczy waszych najmilszych- oddajcie je dla innych piesków- one skorzystają, a brak namacalnej rzeczy pozwoli wam lepiej to przeżyć..naprawdę. i tak wszędzie widzicie swoje dziecko. Powiedzcie też coś swoim maluszkom, napiszcie list, poproście kogoś o wygadanie się czy idzcie do psychologa. Ważne żeby rozmawiać o stracie.
Do Suzi: Pozostawiłaś po sobie tak cholerną pustkę, każdego dnia zalewam się łzami bo nie mogę sobie wyobrazić życia bez Ciebie mały gnojesiu.. Miałam cię od 6 roku życia- przeżyłyśmy razem całe życie- dawałam Ci wszystko vo mogłam- gotowałam zupki, dawałam przysmaczki, kupowałam ubranka żeby było Ci ciepło, miliony smycz i szelek... tuliłam do snu... mamy tyle wspomnień.. wszystkie wakacje spędzałaś z nami..zwiedziłaś tyle rzeczy przejechałaś tyle kilometrów... Byłaś i nadal jesteś wszędzie. Ile bym oddała by znowu wziąść cię na rączki, przytulić, pogłaskać... Brakuje mi nawet wstawania w nocy do Ciebie, wycierania ci tyłeczka kiedy była taka potrzeba czy sprzątania po Tobie.... zasypiam w łóżku i myślę że już nigdy nie będziesz spała wtulona we mnie.. to tak boli.. ale wiedz kochanie że byłaś i jesteś dla mnie wszystkim... mam nadzieję, że nie cierpiałaś, a ja nie byłam egoistką i nie miałam klapek na oczu przysłaniających mi twojego zmęczenia- błagam Boga, żebyś nie pamietała tego ataku twojego ostatniego dnia i że wtedy nic cię nie bolało.. nie wybaczyłabym tego sobie. Mam nadzieję że wiesz że zrobiłyśmy to z miłości do Ciebie nie pozwoliłybyśmy Ci cierpieć skoro nie było innej alternatywy- wszyscy tak bardzo cię kochamy że to aż boli- zobaczymy się po drugiej stronie mała wredotko - a tam pewnie jeszcze nie raz skopiesz mnie z łóżka żeby się sama rozwalić. Kocham
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość