bida z nędzą- moje ulubione koty

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy: Robert A., Jarek

zoltazaba
Posty: 1382
Rejestracja: 30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja: Mazury/teraz Łódź

09 sierpnia 2010, 15:58

Czekam na dalszy ciąg historii Stasia/Stasiowej. Przypominam się tak tylko nieśmiało :wink:
Hans okręcił sobie wokół małego palca HSB i rezydentki. Ja udaję, że się trzymam :) Hans już nie ma zakraplanych oczek. Oczka mu już nie ropieją. Za to nadal bardzo głośno oddycha. Nawet jak coś obwąchuje słychać dokładnie jego oddech. A gdy trochę pobiega brzmi jak stary astmatyk. Ale w niczym mu to nie przeszkadza :D
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty: 2561
Rejestracja: 30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja: Kraków

09 sierpnia 2010, 16:19

Justynko: przepraszam Cie najmocniej, ale przez ostanie dni mam jakoś-takoś mało czasu na cokolwiek o forum już nie wspominając :(

Dawny Stasio, a teraz już panna STEFI :) ma się superowsko tzn rośnie, rośnie i rośnie, oczka i uszka już otwarte, wypełza o własnych siłach z pudełka (domku tymczasowego z podusia elektryczną, co by miała ciepło), łazi po pokoju, nic tylko się chce bawić :).
Tylko z kupkami jest problem, więc jeżdżą z nią do weterynarza na lewatywki.

Oto zdjęcie panny STEFI :)
Obrazek
zoltazaba
Posty: 1382
Rejestracja: 30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja: Mazury/teraz Łódź

12 sierpnia 2010, 08:39

Panna Stefi jest cudna- sama słodycz :o Mam nadzieję, że wkrótce uspokoją się jej problemy z jelitami. Choć może taka jej uroda- wśród nas też zdarzają się osoby z problemami jelitowo- trawiennymi. Jest to bolesne, uciążliwe (tak słyszałam) ale da się z tym żyć. Jednak "trzymam kciuki" za to, by Stefi to ominęło :!:
A ja tak w temacie bidy- jak rozpoznać czy objawy u Hansa (większe niż u pozostałych kotów ropienie oczek, oddech astmatyka) to "ten typ tak ma" a nie "powinnam zacząć się martwić"? Nigdy nie miałam kota po kocim katarze i nie wiem na co powinnam zwrócić uwagę; a nie chciałabym przegapić czegoś ważnego i przyspożyć Małemu niepotrzebnych cierpień. Będę wdzięczna za każdą wskazówkę. Tym bardziej, że Hans potrafi kichać nad ranem. Uważam, że to oczyszczanie noska po śnie- zazwyczaj zdarza mu sie to po przebudzeniu. Ale któregoś razu mnie okichał tak, że musiałam się wytrzeć :lol:
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty: 2561
Rejestracja: 30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja: Kraków

12 sierpnia 2010, 10:11

Nasze dziewczyny przeszły wiele z kocim katarem :( Przywiozłam je tak zainfekowane, że szkoda gadać :( (poniżej zdjęcia z pierwszego dnia w naszym domku, aż przykro patrzeć)
ObrazekObrazek
Długo to trwało (1,5 miesiąca ciągłych wizyt u weterynarza, rozmaitych leków i kropli do oczu), jak jedna zdrowiała, drugą rozkładało i tak w kółko. Wydaje mi się, że oprócz antybiotyków bardzo pomogło SCANOMUNE, które przyjmowały w dwóch okresach: cały sierpień 2009, a potem październik+połowa listopada. Lek podaje się raz dziennie (ja dawałam w serku Bieluch) i trzeba dopilnować, żeby całe zjadły, ale warto było się pomęczyć :)
Teraz jest już wszystko ok, ale lekarz mówił, że może im się jeszcze zdarzyć jakieś choróbsko, bo ten wirus ciągle jest w ich małych ciałkach.
Z reszta dziewczyny dały nam popalić na samym początku, bo np Furyjka mając 2 miesiące i 11 dni złamała tylną nóżkę - koszmar!!!
A wracając do Hansika (bo znów się rozpisałam nie na temat :)) to zapytaj może lekarza o Scanomune lub coś w tym rodzaju na wzmocnienie i oczywiście cała nasza rodzinka życzy mu szybkiego powrotu do super formy :!:
zoltazaba
Posty: 1382
Rejestracja: 30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja: Mazury/teraz Łódź

12 sierpnia 2010, 10:56

Wcinał lek uodparniający, chyba dokładnie ten, o którym piszesz- my dodawaliśmy do porcji mokrej karmy. I tak zostało, że do tej pory podaję śniadanie w 3 miskach. Koty już się nauczyły, że każdy ma swoją michę. Wiedzą nawet dla którego kota micha stanie w którym miejscu :lol:
Dzięki za podpowiedź. Ania obiecała, że da nam recepty na leki, byśmy mogli je zrealizować, jak już oni wyprowadzą się z Łodzi. Bo już chyba wspominałam, że nasz domowy wet przeprowadza się ponad 60km od nas? :cry:
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty: 2561
Rejestracja: 30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja: Kraków

13 sierpnia 2010, 19:06

Przekichane będziecie mieć jak się wet ulotni, sama wiem jak ciężko znaleźć drugiego zaufanego :(

Wklejam najnowsze zdjęcie panny Stefi :) która robi ładnie kupkę (codziennie, bez lewatywy) wczoraj pierwszy raz sama siusiała (bez pomocy namoczonego wacika) co prawda na parkiet, ale to nie ważne, bo najważniejsze, że dorasta malizna :) Co prawda nie za bardzo chce próbować innego jedzenia niż mleczko, ale może tak już ma i trzeba na to troszkę poczekać. Charakterek to ona będzie miała "po mamusi" (tej ludzkiej oczywiście) bo bez oporów pcha się na łóżeczko, wciąż domaga się pieszczot i skupia cała uwagę na sobie ;)
Obrazek
zoltazaba
Posty: 1382
Rejestracja: 30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja: Mazury/teraz Łódź

13 sierpnia 2010, 19:14

Ależ sie z niej robi ślicznotka :!: :D Cieszę się, że u niej powoli wszystko się normuje. Co do kocich preferencji kulinarnych, to już sobie ponarzekałyśmy... :lol:
Też mnie martwi wyjazd Ani. Będziemy z nią pewnie konsultować każdy problem. Da nam też namiary do swoich zaufanych koleżanek po fachu. Niedaleko od nas jest też lecznica, w której przyjmuje pani dr bardzo polecana na forum miau. Chyba nie będzie najgorzej, bo nie planujemy chorób w naszym stadku :wink:
A zostały już podjęte decyzje co do domku dla Stefi? Zostaje tam, gdzie jest, czy dołączy do Furii i Afery? Bo ja bym nie oddała malucha, którego bym odchowała, wychuchała... Tak było z Żabą.
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty: 2561
Rejestracja: 30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja: Kraków

13 sierpnia 2010, 19:47

Co do Stefi to ja już wiem, że zostanie u swojej mamusi, tylko mamusia nie chce się jeszcze do tego przyznać, że jej nikomu nie odda :) Widzę jakim wielkim uczuciem ją obdarzyła, jak ją rozpieszcza, przytula itd :) Po za tym koleżanka mieszka w domu pod Krakowem i razem z całą rodzinką maja świra na puknie kotów (uwaga łącznie mają 21 kotów - rasowych i nie rasowych) nie wspominając już o psach. Ja im się wcale nie dziwie: maja wielkie serce, a co najważniejsze stac ich na takie stado, bo nie sztuką jest przygarnąć zwierzaka, sztuka jest zaopiekować się nim dając mu godny , zadbany , pełen jedzenia i miłości dom!
asiarysia
Posty: 487
Rejestracja: 17 lutego 2010, 11:21

13 sierpnia 2010, 21:57

Stefcia ( tak pozwolę sobie ja nazwać ) jest prześliczna ! Ma śliczne duże oczka i rozbrajający rózowy , okrągły brzuszek !!!! To wspaniale,ze sa ludzie , którzy mając pewien status majątkowy, potrafią sie nim podzielic z " braćmi mniejszymi"
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty: 2561
Rejestracja: 30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja: Kraków

14 sierpnia 2010, 08:58

Nie da się ukryć Stefi vel Stefia to mega figlara :) a ten brzuszek rozkłada na łopatki dokładnie każdego!
zoltazaba
Posty: 1382
Rejestracja: 30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja: Mazury/teraz Łódź

16 sierpnia 2010, 08:15

No to widać, że Stefi to nie tylko pięknisia jakich mało ale i wielka szczęsciara :D
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty: 2561
Rejestracja: 30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja: Kraków

18 sierpnia 2010, 14:02

do Justyny: dziś mój HSB oglądając zdjęcia Hansa stwierdził, że ma chyba "błękitną krew", bo na niektórych zdjęciach np uszka ma z granatową poświatą :) A dodatkowo, że to chyba Robokot, gdyż jego oczęta magicznie się świecą.
I niech mi ktoś powie, że mężczyźni mają "równo pod sufitem" :D
zoltazaba
Posty: 1382
Rejestracja: 30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja: Mazury/teraz Łódź

18 sierpnia 2010, 15:20

Taaa... Widzę, że nie tylko mój HSB ma fioła na punkcie kotów choć wcześniej twierdził, że w ogóle nie będzie ręki przykładał, że godzi się tylko ze względu na stan moich emocji, itd, itp :wink:
Hans to taki łazęga wiejski- taka jest oficjalna wersja :D Zawsze powtarzałam, że to jeden z najbrzydszych kotów, jakie znam. Ale ostatnio bardzo wyładniał- sierść robi mu się bardziej gładka, delikatna, pięknie ciemnieje. Zgubił nieco swoje prążki. Wydłużyły mu się łapy i nie ma juz tej dziecięcej ciężkości. Tylko ciągle kicha, prycha, charczy. Nie wiem czy tak już będzie zawsze... Jemu to nie przeszkadza. Ja się martwię.
zoltazaba
Posty: 1382
Rejestracja: 30 kwietnia 2010, 09:05
Lokalizacja: Mazury/teraz Łódź

18 sierpnia 2010, 15:21

A co u Zyzia :?: Jakaś poprawa?
Awatar użytkownika
Furia i Afera
Posty: 2561
Rejestracja: 30 czerwca 2009, 10:25
Lokalizacja: Kraków

18 sierpnia 2010, 15:40

I tu się z Tobą nie zgodzę, że to niby jeden z najbrzydszych kociaków :/ bo wierz mi widziałam brzydsze, a Hans ma coś takiego (sama nie wiem, czy w oczach, czy w mordce, czy taką aurę), że człowiek nic tylko by go zadusił z miłości :)
Co do naszych "chłopów" to widzę duże podobieństwo ;)
A co do Zyzia to właśnie rozmawiałam z mamą: byli na kontroli i Zyzio wraca do formy. Wolniej niż koci nastolatek, ale jak na dziadziusia to całkiem szybko :) Dostał jeszcze jakieś zastrzyki przeciwzapalne i na wzmocnienie, oczka i uszy kropić tylko do skończenia się leku - ufff. Kilka lat temu Zyziek duuuuuuużo przeszedł, bo miał zatkanie przewodu moczowego. Codzienne kroplówki, cewniki - istny koszmar :(
...był jednak jeden pozytyw tamtej choroby tzn. mój obecny HSB nie znosił kotów (nawet ich nie dotykał), a że poznaliśmy się kilka miesięcy przed chorobą Zyzia (jeszcze był to cudowny czas randek) to właśnie mój HSB jeździł (bo tylko on miał na tyle czau) z nim do weterynarza na kroplówki i zmianę cewnika :P I tak jakoś przełamali pierwsze lody, bo na samym początku to Zyziek sikał mu do pantofli, a mój HSB mówił, że na rękawiczki Zyzia przerobi :D
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość