jak oduczyc prawie 11 miesi. skakania na ludzi ?(bernardyna)

Dyskusje związane z hodowlami psów.

Moderatorzy: Robert A., Jarek

kurcia

30 grudnia 2007, 10:47

mam 10,5 miesiecznego bernardyna , jak sie cieszy to skacze na ludzi .Ito jest problm .Bo w koncu jak naskoczy na ciebie 50 kilowy pies to jest to okropne:(
prosze o odpowiec czekam !!!
Awatar użytkownika
ela.66
Posty: 125
Rejestracja: 19 marca 2008, 14:10
Lokalizacja: Warszawa

19 marca 2008, 17:58

Ja wilczarza (już też prawie rocznego i w pionie wyższego ode mnie, oduczyłam tak:
1. Wchodzę i profilaktycznie opieram sie o ścianę
2. Pies skacze, obejmuję go, witam się i jednocześnie nadeptuję tylne łapy psa (tylko nie z siłą czołgu, ale tak żeby poczuł-nie przerywając pieszczot).
3. Po kilku takich powitaniach Nathan doszedł do wniosku, że jak się wita na "czterech", to go łapy nie bolą, a pieszczoty te same (tyle, że ja kucałam)
4. Witałam się na stojąco.

Może pomoże.
paulaaa3
Posty: 17
Rejestracja: 23 marca 2008, 12:55

23 marca 2008, 13:31

Witam,
z tego co sama zauważyłam najlepszym sposobem jest ignorowanie psa. wchodzac do domu lub na podworko nie witać się z psem i zignorować jego próby skoków i skomlenia. Po pewnym czasie pies zauważy, że nie wartko skakać, ponieważ i tak nie zwróci to naszej uwagi. To jest chyba najlepszy sposób, trochę pracochłonny, ale skuteczny.

Pozdrawiam:) :D
bascha.p
Posty: 34
Rejestracja: 28 marca 2008, 11:41
Kontakt:

30 marca 2008, 00:17

Przychylam sie do wypowiedzi PAULI 3 Totalna ignoancja przy wchodzeniu do domu nawet kontakt wzrokowy tzw zerowy wogole nie zwracac uwagi na niego. i jak sie uspokoi a wkoncu to zrobi przywitac sie znim. i dac mu nagrode! W koncu zroumi ze to my decydujemy kto i kiedy sie wita z nim czy on znami czy my z nim. rozumiem oczysiwscie radosc psa na nasz widok.moje tez szaleje jak wracam a wracalm nieraz po dluzszym czasie nieobecnosci w domu ,wiec szalenstwo bylo straszne.. jednak nauczylam ich ze ja decyduje kiedy sie witamy.nie oni!Coc mam male psy bo 2 yorki i szetlanda a wagowo nie wyobrzam sobie by pies wazacy ponad 50kg na mnie skoczyl. przewroceni oboje! :D
kasiulek
Posty: 3
Rejestracja: 25 marca 2008, 21:08
Lokalizacja: Puck

31 marca 2008, 18:28

Wszystko jest fajnie jak to my witamy sie z psem w domu. Ja mam problem z 1,5 rocznym westem. W domu nie skacze na osoby przychodzące, ale na dworze jest przez roznych ludzi przywolywana i traktowana jak maskotka. Efekt jest taki, ze teraz leci do wszystkich, nawet do menela pod sklepem, skacze i domaga sie pieszczot. I jak ją tego oduczyc? Wiadomo, że maly pies nic nikomu nie zrobi, ale tez moze pobrudzic albo dziecko przestraszyc. Wszystkie metody zawodza :(
paulaaa3
Posty: 17
Rejestracja: 23 marca 2008, 12:55

01 kwietnia 2008, 14:40

Fakt, nie każdy lubi psy, niektórzy się ich boją. Pies nie powinien (zwłaszcza do ludzi obcych) skakać, domagać się pieszczot. Jeżeli pies jest przywoływany przez innych ludzi a nie swojego pana to cos jest nie tak. Należy nauczyc psa aby sluchal TYLKO domowników. Gdy ktoś woła psa, powinno się nie pozwolić mu podejść do tej osoby bez wyraźnej zgody właściciela, tak samo przywołujemy psa do siebie, sygnalizując mu tym koniec zabawy z obca osoba. Pies musi wiedziec co i kiedy mu wolno. Tylko my decydujemy o tym.
Awatar użytkownika
ela.66
Posty: 125
Rejestracja: 19 marca 2008, 14:10
Lokalizacja: Warszawa

02 kwietnia 2008, 10:01

Ja ucze tego inaczej. Witanie się psa ze wszystkimi obcymi i ich obskakiwanie, to średnia przyjemność dla właściciela (nie mówiąc o obskakiwanych). Mianowicie już od małego. Z dala proszę znajome osoby, żeby ignorowały psa (ew. komenda odejdź ostrym głosem) i nie pozwalam na żadne głaskanie czy pieszczoty. Trudno, na "wychowanie psa mamy do roku czasu, a czego Jaś się nie nauczy.....
A tak wogóle jest super mieć dorosłego dobrze ułożonego psa i na zakładkę drugiego. Połowa pracy nad ułożeniem psa. Przy 4-letnim wilczarzu irlandzkim odchowała się sznaucerka średniaczka. Jak małpiszon naśladowała starszego. W chodzeniu na smyczy (starszy dziwił się komendzie równaj, ale młoda ją załapała) , na dworze załatwiała się już po tygodniu (ale często wychodziłam). A może wilczrz wyrażał w jakiś sposób swoją dezaprobatę ???
Życzę powodzenia
Awatar użytkownika
zwierzaczkomania
Posty: 4
Rejestracja: 04 października 2008, 14:33

09 października 2008, 15:05

Heh też mam problem ze skakaniem. Jeszcze jak jest wyszalały to nie ma siły ale jak się go wypuści to trudno go opanować zwłaszcza ze jest owczarkiem niemieckim. Tez próbuje metody deptania po tylnych łapkach może poskutkuje :)
Gość

19 października 2008, 22:09

Proponuje lekture "Kochany pies" Tamar Geller. Nie wolno stawac psu na lapy!!! Nijak on tego nie kojarzy ze skokiem!!!!! Barbarzynska metoda. Jeszcze zapewne osoby ja gloszace, smia nazywac sie milosnikami zwierzat. Czy tak?
Po wejsciu do domu, odworc sie plecami do psa i gdy skoczy powiedz glosno nie! I wydaj polecenie np. siad, jak wykona daj mu przysmak. Glaszcz tylko wtedy gdy siedzi badz stoi, gdy podskoczy odwroc sie plecami i powiedz nie!. Pies skacze do twarzy pana, jest to przywitanie w polaczeniu z okazniem uleglosci, jest to najzupelniej normalne w swiecie psow, jednak trduno by to zaakceptowac, dlatego tez pies musi sie nauczyc ze takie zachowanie w swiecie ludzi jest nieakceptowane. Stracenie kontaktu wzrokowego z wlascicielem jest dla niego kara, po to skacze, NIe otrzymuje- kara. Wazna jest konsekwencja! Nie witamy glaszczemy raz psa a drugi raz odwracamy sie, bo robimy mu wode z mozgu.

Ela 66, przecztaj sama co piszesz. Witasz sie z psem, glaszczesz go i jednoczesnie nastajesz na lapy? Pomijam juz ta kwestie stwania na lape. Jednoczesnie go karzesz i nagardzasz!!!!! Jak juz stajesz to nie glaszcz! Tak jakbym ja gdy podajesz mi reke jednoczesnie Ci ja podawala z usmiechem i kopala w kolano!! Pomysl troche !! To nie boli. NIe bulwersuje sie tu teraz, tylko zastanow sie, poczytaj troche o psychice psa. Zastanow sie dlaczego robi tak a nie inaczej. Moza ps anauczyc zeby na komende szedl do daneog rogu pokju walac go kijem, mozna tez nagradzac za kazdym razem gdy idzie w dobra storne, i jedna i druga metoda zaskutkuje ale nie musze juz mowic z jakim skutkiem ta pierwsza dla psychiki psa. Przeraza mnie znajomosc a raczej jej calkowity brak wlascicieli psow, powtarzajacych stereotypowe brednie!Ludzie prosze zastanowcie sie. Wiekosc ma jakies sadystyczne zapedy: "bo musi mnie sluchac! a masz " i bu sciera go! Ludzie... Brak slow... Osobiscie jestem zdania aby kazdy hodoca ktory sprzedaja swoje szczeniaki ządał przeczytania kilku godnych polecenia ksiazek, a nastepnie dawal do wypelnienia test z wiedzy o psychice psow,z pewnoscia by to bylo z porzydkiem dla obu stron. Mniej by bylo niezrozumialych psow, mniej psich nieszczesc w schorniskach....
mg
Posty: 519
Rejestracja: 20 października 2008, 18:11
Lokalizacja: Katowice

20 października 2008, 22:40

No, nareszcie rozsądne porady :wink:
Temat stary, ale skoro ktoś go odświeżył to ja jeszcze dodam, że gości i obce osoby na ulicy tez należy sobie " wychować", żeby nie psuły nam psa.
Goście - wiadomo, w końcu jakoś do nich dotrze, że głaskanie naszego psa będzie dopiero, gdy na to pozwolimy ( w końcu można im zagrozić,że nie dostana kolacji), ale obcy?
Hmm... dobrym sposobem jest oświadczenie : " tak, on jest naprawdę śliczny, ale proszę nie głaskać, bo jest jadowity!/ ma świerzba!/ właśnie go spryskałam preparatem przeciwko świerzbom i będzie pan śmierdział!"
Osobiscie jestem zdania aby kazdy hodoca ktory sprzedaja swoje szczeniaki ządał przeczytania kilku godnych polecenia ksiazek
Tia... wiesz co polecają hodowcy? Fennelową i Fishera... TD wiecznie żywa, pies tylko czyha, żeby cie zdominować i zostać samcem/suką alfa ( ciekawe, co z rozmnażaniem, bo jakoś mi moje psy tego nie proponują . :wink: )
Awatar użytkownika
ela.66
Posty: 125
Rejestracja: 19 marca 2008, 14:10
Lokalizacja: Warszawa

30 października 2008, 08:38

Ela 66, przecztaj sama co piszesz. Witasz sie z psem, glaszczesz go i jednoczesnie nastajesz na lapy?
"nie z siłą czołgu i nie w buciorach-a głaszcze się po to, żeby pies nie kojarzył mojej osoby z czymś, co dzieje się przy jego łapach"- Rada prowadzącego kurs, rok 1981 (P.T. i P.O.) - pies 80kg i 90cm w kłębie plus pion i kobieta 48 kg i 152 cm wzrostu.
Tak jakbym ja gdy podajesz mi reke jednoczesnie Ci ja podawala z usmiechem i kopala w kolano
Czyżby wyścig szczurów w karierze zawodowej- skąd to porównanie ?????
zastanow sie, poczytaj troche o psychice psa
Nikt w tych czasach nie słyszał o psich psychologach, a dostępną książką był Smyczyński (o ile dobrze pamiętam nazwisko). Kiedyś były złote lub metalowe koronki na zęby, teraz są porcelanowe. W latach 70-tych pracowałam na komputerze, jakim była ODRA, a własny miałam dopiero w roku 1993 i do tego czasu liczyłam na kalkulatorku, a chcąc mieć kopię, nie klikałam" wydruk x2", tylko wkładałam kalkę między dwie kartki. Nie było prywatnych gabinetów lekarskich (tylko lepsze lub gorsze). Nie było Renault Kangoo czy Citroena Berlingo dla wygodnego przewozu psa ( a zajmował tylne siedzenie 126P). Nie było pasów bezpieczeństwa dla psa - kombinowało sie samemu. Ale były za to kartki na mięso dla psa. Jeszcze w latach 90-tych trudno było np. o prywatnego dobrego ortopedę, trzeba było jechać na SGGW i pytać profesorów o dobrego praktykującego prywatnie. A potem wieźć psa na operację przez całe miasto. NAWET NAUKOWCY MAJĄ ODMIENNE ADANIA W WIELU DZIEDZINACH I UZNANE AUTORYTERY PO LATACH WERYFIKUJĄ STANOWISKA. Raz zdrowe masło raz margaryna
Moza ps anauczyc zeby na komende szedl do daneog rogu pokju walac go kijem.....Ludzie prosze zastanowcie sie. Wiekosc ma jakies sadystyczne zapedy: "bo musi mnie sluchac! a masz " i bu sciera go!
Ciekawe skąd metody kija i ścierki. Skąd te prostackie metody-niestety ja przez prawie 60 lat swojego życia nie miałam okazji przebywania w środowiskach, gdzie stosuje sie rękoczyny. Jeśli człowiek nie ma argumentów, a wyciąga ręce lub ordynarnym, czy podniesionym głosem przedstawia swoje racje i obojętne czy w stosunku do osoby dorosłej, dziecka, psa, moim zdaniem nie ma o czym i po co z nim rozmawiać.
Osobiscie jestem zdania aby kazdy hodoca ktory sprzedaja swoje szczeniaki ządał przeczytania kilku godnych polecenia ksiazek, a nastepnie dawal do wypelnienia test z wiedzy o psychice psow
Uważam, że książkowa wiedza prowadzi jedynie do częściowego poznania. Ciekawa jestem, jakbym robiła psu po operacji czyszczenie schodzącego gruzu kostnego, zastrzyki, opatrunki. Jak rymarz zrobiłby uprząż pomocną w wychodzeniu po operacji i nie zniekształcającą młodego ciała, gdybym nie spytała Dr. nauk weterynaryjnych znającego doskonalę anatomię i nie dała wskazówek rymarzowi. A obecnie mierzyła poziom cukru i dawała zastrzyki z insuliny, stosowała modyfikację diety, tak żeby nie zwiększać dawek insuliny (kiedyś zakres się kończy), gdybym li tylko przeczytała książkę i nie zrobiła tego najpierw przy lekarzu według jego wskazówek. Tak, kiedyś autorytetem była osoba prowadząca kurs. Pewnie, jak niektórzy stwierdziłabym, że luty ma 30 dni, bo jest drugi w roku (po styczniu, który ma 31).
PSY TOWARZYSZĄ MI OD PRAWIE 60 LAT, A NASZA WIEDZA PODLEGA CIĄGŁEMU ROZWOJOWI I WERYFIKACJI, A NIEKTÓRE METODY WE WSZYSTKICH DZIEDZINACH ŻYCIA ODCHODZĄ W ZAPOMNIENIE (tak, jak kara śmierci przez ścięcie głowy w cywilizowanym świecie, czy stosowanie kaszy w diecie psa). Udało mi się uniknąć poważnych błędów wychowawczych. Liczy się fakt, że staram się do robić, jak najlepiej. Cieszy mnie gdy widzę, że na dziesiejszym rannym spacerze moja 12-letnia cukrzyczka biegnie do mnie na zabój widząc lekkie przykucnięcie i rozłożenie rąk. I nazywam to więzią, nie odruchem. Po wielu latach wiem (a mimo to ciągle zdobywam nową wiedzę), jak ułożyć i wychować psa towarzysza, członka rodziny, przyjaznego ludziom, mnie, zwierzętom i naturze.
Jak sie ma czytanie książek z dziedziny psychologii do tematu schronisk. Tu raczej jest potrzebne najzwyklejsze człowieczeństwo i odpowiedzialność za życie. To my ludzie decydujemy o przyjęciu do domu
psa (przykład to TESLA z poderżniętym gardłem).
u]UWAŻAM TEŻ, ŻE FORUM NIE JEST MIEJSCEM DO OCENY I MIERZENIA INNYCH WŁASNĄ MIARKĄ A DO WYMIANY DOŚWIADCZEŃ I Z NICH KORZYSTAMY, ALBO ODRZUCAMY. POWINNO NIEŚĆ POMOC I SŁOWA OTUCHY W POTRZEBIE[/u].
Podobny, napastliwy i dotykający innych ton wypowiedzi jest także w wątku o nietrzymaniu moczu po kastracji i o dziwo był to też gość.
Gość

15 listopada 2008, 21:30

ela.66 pisze:
Ela 66,Jeśli człowiek nie ma argumentów, a wyciąga ręce lub ordynarnym, czy podniesionym głosem przedstawia swoje racje i obojętne czy w stosunku do osoby dorosłej, dziecka, psa, moim zdaniem nie ma o czym i po co z nim rozmawiać.


A jednak proponujesz metode stawania psu na lapy

Osobiscie jestem zdania aby kazdy hodoca ktory sprzedaja swoje szczeniaki ządał przeczytania kilku godnych polecenia ksiazek, a nastepnie dawal do wypelnienia test z wiedzy o psychice psow


Uważam, że książkowa wiedza prowadzi jedynie do częściowego poznania.
Ciekawa jestem, jakbym robiła psu po operacji czyszczenie schodzącego gruzu kostnego, zastrzyki, opatrunki. Jak rymarz zrobiłby uprząż pomocną w wychodzeniu po operacji i nie zniekształcającą młodego ciała, gdybym nie spytała Dr. nauk weterynaryjnych znającego doskonalę anatomię i nie dała wskazówek rymarzowi. A obecnie mierzyła poziom cukru i dawała zastrzyki z insuliny, stosowała modyfikację diety, tak żeby nie zwiększać dawek insuliny (kiedyś zakres się kończy), gdybym li tylko przeczytała książkę i nie zrobiła tego najpierw przy lekarzu według jego wskazówek. Tak, kiedyś autorytetem była osoba prowadząca kurs. Pewnie, jak niektórzy stwierdziłabym, że luty ma 30 dni, bo jest drugi w roku (po styczniu, który ma 31).


zgadzam sie, iz ksiazkowa wiedza prowadzi jedynie do czesciowego poznania, ale przynajmiej czesciowo oswieci, niektorych dodajmy niezbyt madrych wlascicieli psow... Zanim lekarz zrobi operacje, musi "wykuc" niezliczona ilosc ksiazek, a nastepnie umiec informacje te zastosowac w praktyce. Nie chcialabym byc operowana przez lekarza, ktory nie przeczytalby ani jednej fachowej ksiazki i zabieral sie do eksperymentowania na moim ciele. Wciaz twierdze, iz wymog przeczytania kilku pozycji uchronilby choc czesciowo psy przed glupota wlascicieli. Przyklad: pewien Pan kupil psa z hodowli i wciaz powtarzajac stereotypy szukal dla niej samca jakoze : suka musi miec raz w zyciu szczeniaki", i dzieki Bogu, ze stanelem na jego drodze, wyjasnilam pewne kwestie, polecilam pewne ksiazki, za co pan uprzejmie podziekowal,gdyz by przekonany, iz dopuszczajac swoja suczke robi to dla jej dobra. Ciekawe ile szczeniorow z miotu zasililoby szeregi schroniska... Nie twierdze, ze ksiazki sa antidotum na wszelkie problemy, ale uwazam, iz sa bardzo przydatne i powinno sie wymagac znajomosci paru dobryc pozycji. To czy cokolwiek z tych informacji dotrze do mogu przecietnego polaka to juz inna kwestia...




PSY TOWARZYSZĄ MI OD PRAWIE 60 LAT, A NASZA WIEDZA PODLEGA CIĄGŁEMU ROZWOJOWI I WERYFIKACJI, A NIEKTÓRE METODY WE WSZYSTKICH DZIEDZINACH ŻYCIA ODCHODZĄ W ZAPOMNIENIE (tak, jak kara śmierci przez ścięcie głowy w cywilizowanym świecie, czy stosowanie kaszy w diecie psa). Udało mi się uniknąć poważnych błędów wychowawczych. Liczy się fakt, że staram się do robić, jak najlepiej. Cieszy mnie gdy widzę, że na dziesiejszym rannym spacerze moja 12-letnia cukrzyczka biegnie do mnie na zabój widząc lekkie przykucnięcie i rozłożenie rąk. I nazywam to więzią, nie odruchem. Po wielu latach wiem (a mimo to ciągle zdobywam nową wiedzę), jak ułożyć i wychować psa towarzysza, członka rodziny, przyjaznego ludziom, mnie, zwierzętom i naturze.

I chwala Ci za to.
Cyt:
, A NASZA WIEDZA PODLEGA CIĄGŁEMU ROZWOJOWI I WERYFIKACJI,

Wlasnie !! Nie uwazam aby stawanie psu na lapy bylo dobra metoda.


Jak sie ma czytanie książek z dziedziny psychologii do tematu schronisk. Tu raczej jest potrzebne najzwyklejsze człowieczeństwo i odpowiedzialność za życie. To my ludzie decydujemy o przyjęciu do domu
psa (przykład to TESLA z poderżniętym gardłem).
u]

Nie poruszalam tematu schronisk, ale skoro juz o nich wspomialas, jestem wolontariuszka w schronisku i nie musisz mnie uswiadamiac o czlowieczenstwie i odpowiedzialnosci za zycie.


UWAŻAM TEŻ, ŻE FORUM NIE JEST MIEJSCEM DO OCENY I MIERZENIA INNYCH WŁASNĄ MIARKĄ A DO WYMIANY DOŚWIADCZEŃ I Z NICH KORZYSTAMY, ALBO ODRZUCAMY. POWINNO NIEŚĆ POMOC I SŁOWA OTUCHY W POTRZEBIE[/u].
Podobny, napastliwy i dotykający innych ton wypowiedzi jest także w wątku o nietrzymaniu moczu po kastracji i o dziwo był to też gość.

Wlasnie, dlatego tez nie rozumiem dlaczego rozbilas moja wypowiedz na czesci pierwsze starajac sie podwazyc ich wiarygodnosc. Byc moze ton mojej wypowiedzi byl nazbyt emocjonalny, jednakze poprostu szlag mnie trafia gdy po ras tysieczny na pytanie " jak oduczyc psa skakania" slysze "stan na lapach"... Wrr...

Mimo wszystko pozdrawiam Cie serdecznie i apeluje o powazne zastanowienie sie nad kwestia stawania psu na lapach
Gość

15 listopada 2008, 21:34

Osobiscie jestem zdania aby kazdy hodoca ktory sprzedaja swoje szczeniaki ządał przeczytania kilku godnych polecenia ksiazek
Tia... wiesz co polecają hodowcy? Fennelową i Fishera... TD wiecznie żywa, pies tylko czyha, żeby cie zdominować i zostać samcem/suką alfa ( ciekawe, co z rozmnażaniem, bo jakoś mi moje psy tego nie proponują . :wink: )[/quote]



tez prawda :) niestety biorac pod uwaga nasza ( jako spoleczenstwa) wiedze o psychice itd. psa wciaz tkwimi w epoce kamienia lupanego.
Gość

15 listopada 2008, 21:39

Zreszta elu.66 w swojej wypowiedzi zawarlas wiele dygresjii nijak nie odnoszacych sie do naszej dyskucji. Chcialabym Cie rowniez poinformowac, iz nie zamierzam prowadzic z Toba slownej walki na forum. Chcesz prosze Cie bardzo stawaj swemu psu na lapu ale ja wciaz twierdze, ze jest to barabrzyska metoda, ktorej pies nijak nie rozumie.proponuje zrobic to kotu a za 5 minut juz zmieni wlasciciela, pies niestety wybacza i kocha mimo wszystko. Pozdrawiam
Gość

15 listopada 2008, 21:47

Natomiast jesli chodzi o sterylizacje. Nie popadajmy w paranoje nie jestem za tym aby sterylizowac wszystko i wszystkich. Mam samca 4 letniego, nie jest wykastrowany, mialam propozycje dopuszczania go do suki, jednak kategorycznie odmawialam.Sadze, ze gdybym miala suke zdecydowalabym sie jednak na steryzlizacje. Uwazam iz rasowy= rodowodowy, co wiecej sadze, iz hodowcy zbyt czesto rozmrazaja zbyt przecietne zwierzaki.Jednak nie zgodze sie z tymi, ktorzy twierdza, iz kazda suke, ktora nie mamy zamiaru rozmnazac nalezy sterylizowac.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość